Już wkrótce na ekranach waszych komputerów...

...

środa, 11 maja 2011

Dziewczyna w czerwonej pelerynie (2011)

Oryginalny tytuł: Red Riding Hood
Reżyseria: Catherine Hardwicke
Scenariusz: David Johnson
Produkcja: Kanada, USA
Gatunek: Fantasy, Thriller, Dramat


Akcja rozgrywa się w średniowiecznej wiosce osadzonej w głębi mrocznego lasu po którym grasuje groźny wilk, odwieczny wróg tamtejszych ludzi. Młoda dziewczyna, Valerie (Amanda Seyfried) zakochuje się w młodym Peterze (Shiloh Fernandez). Jednak jej rodzice mają wobec niej inne plany. Oddają jej rękę młodemu kowalowi, Henry'emu Lazar (Max Irons) pochodzącemu z bogatej rodziny. Wkrótce jednak sprawy w wiosce zaczynają się pogarszać, a postać wilka zdaje się być coraz groźniejsza. Zwłaszcza gdy pomimo paktu zawartego z ludźmi, zabija młodą dziewczynę, siostrę Valerie. 


Główną bohaterkę poznajemy już na samym początku filmu jako małą dziewczynkę bawiącą się w lesie ze starszym od siebie Peterem. Wkrótce przenosimy się do tzw. współczesności, gdzie z razu widzimy dorosłą Valerie po uszy zakochaną w Peterze. 
Akcja (przynajmniej na początku) jest dość dynamiczna. Nie zatrzymujemy się przy  nic nie znaczących detalach. Autor tworzy doskonałe wprowadzenie w problematykę filmu. 

Z czasem jednak początkowa dynamika spada, a kolejne problemy rozwiązywane są powoli z uwzględnieniem każdego marnego szczegółu. Mimo to, po jakimś czasie zaczęłam coraz mocniej wdrażać się w film. Gdy bohaterowie dowiadują się że wilk przyjmuje ludzką postać i być może jest wśród nich, tworzy się napięcie i chęć odgadnięcia kto jest tajemniczym potworem. Podejrzeń jest bardzo wiele.

Przyznam szczerze, że nie udało mi się zawczasu odgadnąć kto nim jest i to oczywiście jest wyraźnym plusem dla tego filmu. Nuta zaskoczenia i rzecz jasna wyjaśnienia w ostatnich minutach filmu była doskonałym podsumowaniem całej historii. Oczywiście to nie wszystko. Akcja nie kończy się ot tak, choć (w moim przypadku) nie pozostawiła uczucia niedosytu. 

Dla tych, którzy podobnie jak ja lubią wdrażać się głębiej w problematykę filmu i bohaterów, odczytywać symbole i interpretować wszelkie zachowania, powiem że zakończenie pozostawia mi wiele do myślenia. Niestety nie mogę podzielić się tu swoimi spostrzeżeniami. Bo cóż to za przyjemność oglądać film, którego zakończenie jest nam już znane?

Na szczęście to nie kolejna opowieść o miłości, w której od początku wiemy "kto z kim będzie". 
Oczywiście miałam zupełnie inne wyobrażenie na temat tej produkcji w trakcie oglądania zwiastuna, ale choć nie jestem zachwycona tym filmem, z czystym sumieniem mogę polecić go innym. 

Według mnie: przyjemny film, dobry do obejrzenia "tak na jeden raz".
Ocena: 8/10

2 komentarze: